Kolejna
dusza ludzka rozpuszcza się bezmyślnie
W oleju, co wypełnia
ciało mechaniczne,
Kolejne istnienie zdaje się być minione,
Gdy
umysł przemęczony staje się Twym grobem.
Złote wieki
odpłynęły wraz z historii nurtem
Ogień na pochodni społecznej
moralności
Dogasa bez kontroli, strącony za burtę
Miliony
pustych maszyn w żywych świecie gości.
Poglądy zatracane w
marszu współczesności
Dusze zaciemnione nie żywią nawet
złości
Mgła otępienia, co wkrada się w Twą głowę
Zamraża
kreatywność, zabija wolną wolę.
Rutyna przenika codzienne
czynności,
Rozkład dnia niezmienny Twoim dekalogiem,
W
gruzach serca znużonego nie ma już miłości
Odstępstwo choć
najmniejsze powtarzalności wrogiem.
Zmierzasz ku śmierci w
swym szeregu równym,
Nieświadom końca życia, co czai się w
zakręcie,
Istnienia bohaterem dane Ci być głównym,
Nie
poddaj się więc światu w bezkulturowym pędzie,
Nie oddaj
odrębności dziesiątkom duchów brudnych
Pozostań sobie wierny,
wśród setek słów obłudnych.
***[24 listopada 2013] Taaak, nareszcie, rymy,
dużo rymów, nareszcie coś brzmiącego tak, że da się to
przetrawić Jeśli dotarliście tu, chwała Wam za
to:3
Czyli o tym, jak to dzisiaj, jejciu, dziesiątki robotów,
którym mózgi wypaliło, kołysze się krocząc ulicami wszystkich
miast, miasteczek, wsi i wiosek świata. Ale i o powtarzalności i
monotonii, co towarzyszy mi chwilami do dzisiaj i uwolnienie się od
tego... no nie jest łatwe.***