poniedziałek, 9 lipca 2012

Nowonarodziny Dnia.

Zasiada za lejcami wozu słonecznego
I z wolna, lecz niezmiennie wychyla się zza nieba.
Maluje na jeziora tafli swój byt krwistokrągły,
Falujący lekko kształt koła rozmytego.

Drobnymi promykami wyjmuje szczyptę proszku
I sypie nim na opar, barwiąc go łagodnie,
Na tę mgłę nieśmiałą, co w berka się bawi,
Od brzegu do brzegu biegającą zgodnie.

Majestatyczne ptaki, białawo ubarwione,
Doglądają zbiornika, panując niepodzielnie.
Stroszą piękne pióra na przybyszów ludzkich,
Chcąc bezgranicznie chronić swe wody nieskażone.

Powietrze nasączone dźwiękami cichych rozmów,
Wdychane leniwie przez grupę sennych dusz,
Oczyszcza ich krwioobieg z toksycznych hałasów,
Wypełniając żyły głosem miliona głusz...




***[25 listopada 2013] Ostatni obóz Snowball, w jakim uczestniczyłem, ostatnia noc, właściwie nadchodzący dość dużymi krokami poranek. A przy tej okazji ja i kilka innych osób, leżący na kocu nad zalewem, gdzie czerwień budzącego się Słońca zaczęła się ślizgać po tafli wody, łąbędzia rodzinka nawiązała z nami mniej, lub bardziej przyjazne kontakty... a co najważniejsze, czułem wtedy oczyszczenie, od dwóch dni chodziło za mną słowo "katharsis", i mimo zmęczenia wypełniała mnie lekkość. Nie zapomnę.***