niedziela, 11 listopada 2012

Spowiedź Bezecnej Nierządnicy.

Z kłamstwem na języku ku tobie nadchodzę
I ogłupiając myśli za nos ponownie wodzę.
Odgrywam z powodzeniem w teatrze czystą duszę,
Gdy nie będziesz patrzył z pewnością cię uduszę.

Omamię twoje czucie słowami słodkiemi,
W słodyczy tej pozornej trucizna rozmyta.
Intrygą serce potnę, planami skrytemi...
O zamiary niecne szczęśliwie nikt nie pyta!

Cierpiał będziesz srogo za... brak swojej winy.
Rosa gościć będzie codziennie oczu kwiaty,
Cierpienie spowije wyraz twojej miny,
Nastrojami mymi dostaniesz tęgie baty.

Komnatę cielesną przed tobą otworzę,
Skuszę łatwo popęd wdziękiem go karmiącym.
Iluzję spektaklu idealnego stworzę,
Od dzisiaj dniem I nocą zabawkiem będziesz śniącym.

Przychodzę, by zabrać, co zawsze moje było.
Oddaj serce marne, nim niepodzielnie władam,
Oddaj serce chłopcze, by nigdy już nie żyło.
Na tronie Twego losu na zawsze dziś zasiadam.







***[28 listopada 2013] ... czyli zbyt wiele dziwnych relacji damsko-męskich wokół. Po prostu postawiłem się na miejscu czyimś, kto się nudzi, czy też jest zuym człowiekiem, a może jedno i drugie:D Czy generalizuję? Może to tak wygląda, po części pewnie już tak jest, ale staram się od tego odsuwać. Przedstawiciele i -cielki obu płci różnie to wszystko rozgrywają, raz lepiej, raz gorzej, wiele rzeczy można wybaczyć, ale chwilami po prostu przeginają. Mylę się?***  

piątek, 2 listopada 2012

Witaj Jesieni/Zimo, ponów, witaj!

Jesień pełna nadziei zrodziła złote liście,
Zbyt piękna pomarańczem i czerwienią dzieci,
Zostawiła po sobie błotabrudu kiście,
Ofiarowała w spadku zebrane z lata śmieci.

(Zbyt piękna o poranku... raniła swym widokiem,
Las rzędkowickiej głuszy harmonii obłokiem
Dotykał moich zmysłów, to miejsce nieskażone
Człowieczą działalnością uwiodło oczy śpiące,
Dłonią Matki wiecznej w ukryciu stworzone,
Wciągało myśli moje w nostalgii gorejące.)

Znów zawierzyłem dziewce, spojrzeniu niezwykłemu,
Niecodziennym słowom, ciepłu mylącemu,
(Co omamami były tęsknej czucia duszy)
Lecz ciepłu mieszanemu z pustym ślepochłodem,
Niewinnością słodką, egoizmu zwodem,
Nadzieja na jasność bezradnie się kruszy.

W Twe słowa ostatnie chcę wierzyć szczerze,
Lecz postać moja czując zawody minione,
Kłamstwa w krainie przeszłości zamrożone
Już nie potrafi ufać w tak szerokiej mierze.

Zima spadła nam z nieba, wpełzła w nasze głowy,
Jej córka melancholia oplotła moje chęci,
Wpędziła umysły w chaosu okowy...
Koło marzeń cichych już wolniej się kręci.

Wiatry północy skórę przeszywają
Ciągnąc moje nogi do kuszącego lasu,
Gdzie połacie puchu bielą wysycone,
Gałęzie samotne szczelnie otaczają,
Kamyki doświadczone będąc towarzyszem czasu
Kryją się teraz pod śniegiem zagrzebione.

Spoglądam na swe palce, papilarne linie,
Szorstkie pokrycie przejmuje coraz więcej,
Im dłużej patrzę na nie, wiem, że to nie minie,
Że proces zapomnienia jak jest iść rzeką życia,
Śród stosu złotych liści czy „śnieżnobiałej kołdry”.
Dłonią dłoń trzymając w rozkoszy razem bycia,
Ten proces nieustannie trwa i się pogłębia.

Spoglądam na swe palce, linie papilarne,
Nikt temu nie zaprzeczy, że nie ma takich drugich.
Choć szanse na podobnych znalezienia marne,
Pragnę nieustannie ulgi w nocach długich,

Pragnę przypomnienia, jak dzielić wspólnie drogę,
Pragnę rozjaśnienia, już dłużej tak nie mogę.




***[27 listopada 2013] Rzędkowice, czyli widok, który jesienią, chłodną, ale piękną, rozłożył mnie na łopatki. Ta dzicz, gdzie człeczyna raczej stopy swojej za często nie stawia, jak było widać, a przynajmniej stopą swą nie niszczy wszystkiego, co napotka, jak zwykł robić, matko droga, te wszystkie kolorowe liście, no i to wewnętrzne oczekiwanie na zimę, zagładotwórczą i pełną śniegu, do tego dołóżmy zawirowania na terenach Jeziora Sercowego i mamy coś takiego.***