Zbyt piękna pomarańczem i czerwienią dzieci,
Zostawiła po sobie błotabrudu kiście,
Ofiarowała w spadku zebrane z lata śmieci.
(Zbyt piękna o poranku... raniła swym widokiem,
Las rzędkowickiej głuszy harmonii obłokiem
Dotykał moich zmysłów, to miejsce nieskażone
Człowieczą działalnością uwiodło oczy śpiące,
Dłonią Matki wiecznej w ukryciu stworzone,
Wciągało myśli moje w nostalgii gorejące.)
Znów zawierzyłem dziewce, spojrzeniu niezwykłemu,
Niecodziennym słowom, ciepłu mylącemu,
(Co omamami były tęsknej czucia duszy)
Lecz ciepłu mieszanemu z pustym ślepochłodem,
Niewinnością słodką, egoizmu zwodem,
Nadzieja na jasność bezradnie się kruszy.
W Twe słowa ostatnie chcę wierzyć szczerze,
Lecz postać moja czując zawody minione,
Kłamstwa w krainie przeszłości zamrożone
Już nie potrafi ufać w tak szerokiej mierze.
Zima spadła nam z nieba, wpełzła w nasze głowy,
Jej córka melancholia oplotła moje chęci,
Wpędziła umysły w chaosu okowy...
Koło marzeń cichych już wolniej się kręci.
Wiatry północy skórę przeszywają
Ciągnąc moje nogi do kuszącego lasu,
Gdzie połacie puchu bielą wysycone,
Gałęzie samotne szczelnie otaczają,
Kamyki doświadczone będąc towarzyszem czasu
Kryją się teraz pod śniegiem zagrzebione.
Spoglądam na swe palce, papilarne linie,
Szorstkie pokrycie przejmuje coraz więcej,
Im dłużej patrzę na nie, wiem, że to nie minie,
Że proces zapomnienia jak jest iść rzeką życia,
Śród stosu złotych liści czy „śnieżnobiałej kołdry”.
Dłonią dłoń trzymając w rozkoszy razem bycia,
Ten proces nieustannie trwa i się pogłębia.
Spoglądam na swe palce, linie papilarne,
Nikt temu nie zaprzeczy, że nie ma takich drugich.
Choć szanse na podobnych znalezienia marne,
Pragnę nieustannie ulgi w nocach długich,
Pragnę przypomnienia, jak dzielić wspólnie drogę,
Pragnę rozjaśnienia, już dłużej tak nie mogę.
***[27 listopada 2013] Rzędkowice, czyli widok, który jesienią,
chłodną, ale piękną, rozłożył mnie na łopatki. Ta dzicz,
gdzie człeczyna raczej stopy swojej za często nie stawia, jak było
widać, a przynajmniej stopą swą nie niszczy wszystkiego, co
napotka, jak zwykł robić, matko droga, te wszystkie kolorowe
liście, no i to wewnętrzne oczekiwanie na zimę, zagładotwórczą
i pełną śniegu, do tego dołóżmy zawirowania na terenach Jeziora
Sercowego i mamy coś takiego.***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz