poniedziałek, 27 stycznia 2014

Seksualna Transformacja.

1. Smakiem jej warg się schylam kuszony,
Odzieży opiętej gwałtownie nie zdzieram,
Lecz ściągam powoli, JA nieprzymuszony.
Smaruję jej ciało, oliwkę w nie wcieram,
Rozgrzewam powoli receptor czuciowy-
Upajam panienkę gorącemi słowy,
Wodzę palcami, jak piórkiem po skórze,
Ni śladu, ni cegły po dzielącym murze,
Co zwykle bytuje pomiędzy obcymi.
Pływają opuszki przez niewieście włosy,
Jak wiatr co przechodzi przez zbożowe kłosy,
Krągłości i wzgórza, pagórki widnieją,
Do ranka daleko, koguty nie pieją
I się nie odważą, gdy takie w pobliżu
Są kształty przesłodkie i w pełnym negliżu.

2. Smakiem jej warg się schylam kuszony...
3. Smakiem jej warg się schylam kuszony...
17. Smakiem metalu się schylam kuszony...
xxx. Do blasku metalu się schylam kuszony...

Do blasku metalu się schylam zmuszony,
Schemat wypełniam i słupek znów niższy
Temperatury znów zera jest bliższy,
Blachy nie umiem rozciągnąć zdziwiony,
Lecz patrząc realnie, czy jest gdzie różnica?
(Raz jeden czy setny) że nie widzę lica?
Smaruję olejem jej stawy zmęczone,
Wytarte, skrzypiące, choć ciało wciąż młode.
By nieco orzeźwić się ruszam po wodę,
Wylewam na twarz swą i nagle strwożone
Są myśli stłoczone pod warstwą fizyczną,
Bo patrzę na ręce i widzę maszynę,
I jestem ludzkością, i też noszę winę,
I mózg mój spaczony, w tę fazę lityczną

Dziś wkracza, niezwykłe jak łatwo się stacza.




*** [26 stycznia 2014] Seks, tak, seks, jest obok, nad, pode mną, jest wszędzie, zawsze towarzyszył ludzkości, to normalne, to naturalne, ale ilość, gęstość, stężenie, forma, jaką przybiera obecnie, chwilami wymyka się to spoza moich możliwości przyjmowania i ogarniania. Kolejny raz zainspirował mnie internet, a konkretnie jeden z bloggerów, swoją postawą, a właściwie zmianą swojej postawy. Uświadomieniem sobie.
Tekst skrobany z perspektywy osoby, która zabrnęła, zabrnęła, wpadła w schemat, powtarzalność, rutynę, pierwsza, druga próba, było niezwykle, ale n-ty raz, przyjemność stała się przymusem, a moment zrozumienia, że człowiek stał się seks-maszyną, robotem, cóż, jak widać, to już mniej przyjemne.***

sobota, 18 stycznia 2014

Internet taki piękny, ludzie tacy przyjaźni.

Państwo Drodzy, Ludu wszystek,
Znów zapełniam myślą świstek!

Niby norma, zwykła sprawa,
W sen mnie zwykle wpędza wrzawa,
Która dzień po dniu się toczy,
Gdy się przez Internet kroczy.

W końcu jednak mnie chwyciło,
Do łez niemal rozbawiło...
Śmieszna kwestia, którą zlewam
Z pióra na pergamin cienki.
Dziś na myśl o tym nie ziewam,
Internecie, wielkie dzięki!

Cóż to więc się tam odbyło?
W średniowiecze mnie rzuciło?
Wziąłem udział w anomaliach
Czasu i przestrzeni dawnej?
Ach, najwyżej Wam opiszę
Co widziałem, w tych realiach.

„Przebudzenia moment nastał,
W krzaku ostrym, malinowym,
Uszy goszczą ryki krowy,
Oczy zaś prze-widok zastał-
Sterczy jak kochaś w rozterce
Potwór mały, złej urody,
Widząc ciuch mój w poniewierce,
Od stóp zdarty aż do brody.

Rzecze stworek, gdy przeminął
Szok prezencją mej postaci,
Że go Toudim zwą kamraci,
Że sam krąży, bo wywinął
Im psikusa - wtem zaginął
Słuch wszelaki o przyjaźni
I jedności w zamieszkaniu.

Patrzę, coraz bardziej świadom,
Toż to troll jest, bez gadania!
A, co mi tam, starszych radom,
By mi obcych wczas odprawić,
Muszę, bez zastanawiania
Nie” powiedzieć, się zabawić.



Za rękę mnie łapie ten brzydal zielony
I ciągnie za sobą, prowadzi w nieznane,
Ja daję się skusić, me nogi spętane
Stawiają kroczyska, wręcz jestem wzruszony,
Że ktoś mnie powitał w tym obcym mi czasie,
Krajobraz ukazać mi chce w pełnej krasie.

Tabliczka po prawej od traktu stanowi,
Że wioska „Internet” wędrowców zaprasza,
Zaprasza i wita, Daelmiks się głowi,
Głośniejszy wciąż bardziej go okrzyk przestrasza.
Księciuniu, ja zmykam!” mnie troll informuje,
Ucieka, ja ruszam, za wzgórze docieram,
Ma brew uniesiona niepewna co przed nią,
Z obrazem ludności sieciowej się ścieram.

Wielka bitwa, krwawa jatka,
Z głębi słyszę „Twoja matka!”.
Admin już ze śmiechu kona,
Wraz z adminem jego żona.
Pytam człeka: „O co sprawa...?”,
Bzdeta, bzdeta, przyjaciele
Wojnę wszczęli o pierdołę.”
Tutaj krwawa jest przeprawa
Bowiem trup się gęsto ściele,
Ostrza hejtem nasączone
Wieńczą włócznie, roztańczone
W pląsach śmierci wszelkie ludki,
Stare, młode, w każdym wieku
Kłócą się o nowe butki,
Ach, trzewiki, chciałem rzec,
Chyba pora już stąd biec,
Zanim kto mnie wnet rozetnie,
Ruchem wymierzonym świetnie,
Za postawę, kolor skóry,
Bo mam inny pogląd, który
Dla hejtera jest kluczowy,
Nie chcę, nie chcę stracić głowy...

Ulotniłem się czym prędzej,
Nie chcę wracać nigdy więcej.”

Powiesz, widzu: „Chaos zdobi
Twojej wypowiedzi słowa”,
Jednak spójrz, jak to się robi
W sieci - ciągle kłótnia nowa.
Choć nie zawsze i nie wszędzie,
(czasem „wybacz”, „proszę”, „dzięki”
da się spotkać, przeszłe dźwięki...),
Tak już jest i tak to będzie...

Co zostaje?
Uśmiech wielki!





***[18 stycznia 2014] Zainspirowany ostatnimi wizytami w Internecie, szczególnie słowami „nie podnoście na nas czcionki”, (niestety ustalenie autora nie leży w zakresie moich możliwości, bowiem post zawierający powyższy cytat oraz... jak mnie pamięć nie myli około 100-150 komentarzy został usunięty), rozbawiony niebywale, postanowiłem, że dokonam krótkiego opisu niektórych, lub nawet (o zgrozo) większości mieszkańców globalnej wioski.
Dlaczego akurat historia dzieje się w średniowieczu? W pierwszej chwili odrzekłbym, że nie wiem, tak mi do łba weszło, ale potem uświadomiłem sobie, że włócznia była jednym z pierwszych elementów, które co do konstrukcji wiersza zrodziły się w mej głowie. Teraz nie jest to broń specjalnie popularna, a jednak... czuję się jak w tych średnich wiekach, czuję, że właściwie niewiele się zmieniło.
Troll zaprowadził mnie na pole bitwy hejterów i innych równie barwnych postaci, mogłem być rozsądny, a jednak nie byłem, no i dałem się wciągnąć.

Bawcie się dobrze :D ***

środa, 8 stycznia 2014

Krótki wiersz o zmęczeniu.

I wtopił swe ciało w deseczki mięciutkie,
Oddechy przeciągłe miał, raczej nie krótkie.

Nim legła zmęczona na oko powieka,
Wyszeptał do drewna, wyszeptał w podłoże,
Wyszeptał, że nie ma innego człowieka,
Że niczym chwilowo są polarne zorze,
Że snów, sennych wizji i tak nie ozdobią,
Narośli zmęczenia i tak nie zeskrobią.

On zasnąć nie zdoła, nie jeden w pobliżu,
Ni zasnąć, ni powstać z miękkiego podłoża,
Ubrani fizycznie, lecz w ducha negliżu,
Nie uśpi ich nawet kojący szum morza.



***[8 stycznia 2014] Czyli krótki wiersz o zmęczeniu, bezsenności, chwilach samotności i wpatrywaniu się w rzeczy piękne, co jednak nie wpływa pozytywnie na jakość snów, wiersz o odkrywaniu się nocą
A personalnie
Błagam o chwilę odpoczynku bez stresu ***