Może dom
wypełniłaś
po brzegi
brzeżki same.
Lecz on
dziś jakby bardziej komora beztlenowa,
Zabierając
płótno, kolory, tylko ramę...
Może tak jak nigdy dzierżyłem białą kartę
Gotową do zalania kolorów szwadronem
Do stania się wreszcie 100 procent obrazem
Zsyntezowanym
z dwojga, mieliśmy nim być razem
Wespół
przy malunku mieliśmy pełnić wartę.
Już tylko
rama wisi mocno nadgryziona.
Niby nihil
novi, pamiątka ostawiona
Niby była
moja przed tą naszą próbą
Mogę więc
rysować pretensję kreską grubą?
Po ścianie
krwią zalanej, przy płótna wytarganiu
Płynem
wytryśniętym przy szczęścia wyrywaniu.
A. teraz, z decyzyją
Twą słuszną, czy niesłuszną?
W ramie
pozostałej się duchy Ciebie wiją
Ja patrzę
zaś z nadzieją na ich odejście próżną.
Celem i
zamiarem w dzieło zapatrzenie
Gdy jednak
już go nie ma, wracam w rozdwojenie-
Za otworem
w murze kikuty drewniane
Lasem dość
na wyrost przez szczęśliwych zwane
Tuląc się
do siebie, liście porzuciły
Mgłą
okryte chłodną jak i me zamczysko
Wciągnąć
mnie pragnęły, intrygą nęciły,
Nie wiem,
co uczynię, do upadku blisko.
Znędzniałe
drzewa kocham mrokiem określane
Cóż
pozostało czynić gdy dzieło rozpłatane,
Może w
ich objęciach-
W domu
pozostanę?
***[7 grudnia 2013] Rama,
obraz, kartka, dom, taka sytuacja. Biała karta, czyli sytuacja od
zera, czysta, wydawałoby się. Gotowa do zapełnienia. Czymże jest
człowiek, bez drugiego człowieka? Czymże jest rama bez obrazu?
Rama to
ja, a kartka to uczucia, emocje, doświadczenia. I zdawałoby się,
płótno zapełniało się zacnie, kolorowo, szczęśliwie, a
skończyło się wyrwaniem tego, co było. I chwilami, rzadkimi, ale
jednak, zdarza się patrzeć w tę pustkę, widząc przeszłość,
chce się patrzeć, ale I pragnie się rzucić to wszystko. Ale to
nie odchodzi tak łatwo.
Niepewność,
brak wiedzy, czy tak, czy nie, a może tak było lepiej, a może tak
byłoby inaczej.
Celem było
szczęście zawierane w obrazie. A skoro nie tak, pozostaje to, co
poza zamkiem ducha, to, co zaprasza, mniej, czy bardziej serdecznie –
mrok. Chyba godzę się, pogodziłem, że on będzie, że te drzewa,
które tak kocham, będą mnie ciągnąć ku sobie. I po prostu muszę
z tym żyć. Pytanie tylko, na ile będę w stanie być z, a na ile
bez.***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz